Jak tam twoje postanowienia noworoczne? Też miałaś od stycznia przejść na dietę i zacząć ćwiczyć? Jeśli ta „tradycja” powtarza się co roku, ale wciąż nie możesz się zmobilizować, żeby zacząć, potrzebujesz motywacji. Takiej, która faktycznie zadziała, a nie tylko brzmi dobrze w gazecie albo ustach wysportowanej trenerki.
Tylko gdzie ją znaleźć? Niestety, prawda jest taka, że nie ma jednego złotego środka, który w magiczny sposób nagle zachęci do aktywności fizycznej. Dla jednych najlepszym rozwiązaniem są zajęcia w grupach, inni są w stanie uprawiać jakikolwiek sport tylko na łonie przyrody i w samotności, a są i tacy, którzy zaangażują się tylko w to, co ekstremalne czy nietypowe.
Po pierwsze: plan działania
Co w takim razie zrobić, żeby w tym roku faktycznie zmobilizować się do ruchu? Przede wszystkim ułóż plan działania. Powiedzenie sobie „od przyszłego miesiąca biorę się za siebie” albo „do wakacji chcę ważyć o tyle i tyle mniej” to NIE JEST plan. To tylko mocno nieokreślony cel, który w żaden sposób nie wskazuje ci drogi, jak go osiągnąć.
A to jest najważniejsze. Żeby go zrobić, nie potrzebujesz od razu trenera personalnego czy dietetyka. Ale warto korzystać z ich wiedzy. Wszystko (zestawy ćwiczeń, w jakie dni tygodnia i o jakiej porze się ruszasz itp.) zapisuj w przejrzystej i czytelnej formie – w jednym pliku w telefonie, na tablecie, komputerze czy papierze. Ważne, żebyś miała go zawsze pod ręką.
Po drugie: konkretny cel na miarę możliwości
Ważne jest też, by przy układaniu własnego planu działań określić swoje cele, ale niech będą precyzyjne i na miarę twoich możliwości. Jeśli po latach prób ciągle nie potrafisz „zabrać się za siebie od stycznia” ustal, że w tym miesiącu pójdziesz na basen przynajmniej 3 razy i zrobisz 5 albo 10 40-minutowych treningów w domu. I nie przesadzaj z ich intensywnością, liczbą czy częstotliwością – o wiele bardziej motywujące jest, kiedy okaże się, że miałaś siłę na więcej niż założyłaś (czyli np. 6 zamiast 5 treningów) niż kiedy nie zrealizujesz swoich postanowień.
Po trzecie: traktuj błędy jak naukę, a nie porażkę
Jeśli nigdy nie dałaś rady schudnąć tych 10 kg do lata, choć próbujesz co roku, czemu tym razem miałoby się udać, skoro nic nie zmieniasz w swoim podejściu i nie wyciągasz wniosków? – Popełnianie błędów nie jest przyjemne, ale bywa przydatne. Skorzystaj z własnego doświadczenia i przeanalizuj, dlaczego do tej pory nie wyrobiłaś sobie formy, o jakiej marzysz. Może postawiłaś poprzeczkę za wysoko, może uparłaś się na „aerobik z koleżanką”, którego tak naprawdę nienawidzisz i wolałabyś spacerować po lesie z kijkami (nordic walking to nie tylko sport dla starszych osób!)? Bądź ze sobą absolutnie szczera i nie dobijaj się myśleniem o wcześniejszej porażce. Teraz masz (realistyczny!) plan, wszystko przemyślałaś i wystarczy działać według tej „instrukcji” – podpowiada ekspertka marki KiK.
Po czwarte: dobra zachęta nie jest zła
Choć wielu doświadczonych sportowców odradza inwestowanie w specjalistyczny sprzęt czy odzież jako motywację do ćwiczeń, całkowita asceza w tym względzie też może nie zadziałać. Załóżmy, że chcesz ćwiczyć w domu – przydałyby ci się nowe legginsy, ciężarki, a najlepiej jeszcze orbitrek i rowerek stacjonarny? Maszyny możesz zastąpić skakanką – kupisz ją za grosze, nie zajmuje miejsca, a do tego skakanie na niej to świetny trening cardio (dobry na serce i chudnięcie). Spraw sobie matę do ćwiczeń – będzie ci o wiele wygodniej. Pamiętaj też o odpowiedniej odzieży, którą teraz w naprawdę dobrej jakości możesz znaleźć nawet w sieciówkach, w dodatku w przystępnych cenach. Kompletowanie potrzebnego sprzętu możesz też potraktować jako dodatkową motywację – np. co miesiąc kupujesz kolejny produkt ze swojej listy, pod warunkiem, że zrealizowałaś plan.
Dzięki takiemu podejściu, czyli w skrócie „najpierw pomyśl, później zaplanuj, a na końcu działaj” masz o wiele większe szanse na sukces. A nawet, jeśli znów się nie uda, będzie ci o wiele łatwiej zorientować się, dlaczego tak się stało i spróbować z czymś nowym. W końcu praktyka czyni mistrza.