Kajakarze z Polski zimą zakładają rękawiczki i wchodzą na wodę nawet jeśli jest minus 10 stopni. – Proszę sobie wyobrazić, jak lodowata woda chlapie po twarzy. Trzeba kochać kajaki, żeby pływać na nich w zimie – mówi z uśmiechem Michał Pasiut. Młody student AWF pływa na kajaku od 13 lat. Zaczynał jako 10-letni chłopak. Dziś zdobywa miejsca na podiach w międzynarodowych zawodach. Jego cel to Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro.
Dlaczego akurat kajak? Przez przypadek. – Kiedy byłem mały, grałem z bratem w Sandecji Nowy Sącz. Nie zrobiliśmy kariery jako piłkarze, dlatego zacząłem trenować kajakarstwo – śmieje się. Tata jego szkolnego kolegi był trenerem i prowadził nabór do grupy kajakarstwa górskiego. – Wypełniłem deklarację. Przyszedłem na pierwszy trening i tak się zaczęło – wspomina Michał. Zaczynał w klubie sportowym Start Nowy Sącz pod okiem trenera Zbigniewa Bobrowskiego. Wcześniej musiał zaliczyć serię treningów ogólnorozwojowych, w tym naukę wiosłowania na lądzie. Potem treningi na płytkiej wodzie, dopiero po długich ćwiczeniach, w miarę nabierania umiejętności, treningi przeniosły się na głębszą wodę i rwący nurt. Rzeką macierzystą Michała był Dunajec. Treningi odbywały się w Nowym Sączu, bądź na torze Wietrznice w Zabrzeży. Nie myślał jednak o kajakarstwie jako o swojej przyszłości. – Miałem takie momenty, kiedy robiłem sobie nawet tygodnie przerwy w treningach. Raz nawet trener przyjechał do mnie na rozmowę, by zapytać czy nadal chcę trenować. Wtedy dopiero wziąłem się w garść i zacząłem ostro ćwiczyć – wspomina.
Później wszystko potoczyło się w błyskawicznie. W miarę szlifowania pływackich umiejętności rozpoczęły się wyjazdy na zawody, najpierw krajowe, później międzynarodowe. Pierwszy sukces odniósł w 2008 roku, kiedy dostał się do kadry juniorów. – Koledzy, którzy pływali w tej samej konkurencji co ja zaczęli ze mną przegrywać. To był dla mnie sygnał, że idę w dobrym kierunku – mówi. Wiązało się to jednak z wieloma wyrzeczeniami, nie tylko dla młodego sportowca, ale też dla całej rodziny. Zgrupowania klimatyczne oznaczały częste wyjazdy. Obecność na nich była koniecznością, bo tam młodzi sportowcy przygotowywali się do głównych startów, w tym do Mistrzostw Europy Juniorów i Mistrzostw Świata Juniorów. Gdyby nie rodzice, wiele z takich wyjazdów w ogóle by się nie odbyło. Zdarzały się sytuacje, że niektórzy musieli brać urlopy, by opiekować się młodymi albo gotować im obiady.
O poświęceniu zapomina się jednak, gdy sportowiec odnosi sukcesy. Michał ma się czym pochwalić. W 2011 roku zdobył Mistrzostwo Polski Seniorów. Ten sam tytuł zdobył również w roku 2014. Dwukrotnie był Młodzieżowym Mistrzem Polski oraz Mistrzem Polski Juniorów. Imponujący dorobek ma też na zawodach międzynarodowych. Był Wicemistrzem Europy Juniorów w 2009 roku. Do udanych może zaliczyć również sezon 2014. Razem z dwoma kolegami: Rafałem Polaczykiem i Maciejem Okręglakiem zdobyli złoty medal w konkurencji K1x3 w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Australii. Kilka miesięcy później panowie w tym samym składzie zdobyli w Macedonii Młodzieżowe Mistrzostwo Europy.
Dziś Michał Pasiut ma 23 lata i jego celem jest udział w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku. – Żeby tak się stało, trzeba ciągle doskonalić swoje umiejętności i eliminować wady – zaznacza. Kajakarstwo, tak jak każdy inny sport, wymaga poświecenia i świetnej organizacji czasu. – Pamiętam momenty, kiedy chłopaki wychodzili gdzieś razem, a ja grzecznie po szkole wracałem do domu, bo trzeba było iść na trening. Dla młodego, dorastającego chłopaka potrzeba bycia z kolegami jest duża. Ja z takich przyjemności musiałem zrezygnować. Dopiero teraz szanuję i doceniam poświęcenie, które włożyłem w ten sport – mówi.
Chwila wytchnienia, która trwa mniej więcej dwa, trzy tygodnie, pojawia się dopiero po zakończonym sezonie. Później rusza ciężki trening zimowy. Kadry z bogatszych krajów mają komfortową sytuację, ponieważ wyjeżdżają na treningi w ciepłe zakątki świata. Kajakarze z Polski zazwyczaj trenują w kraju. – Zakładamy rękawiczki i wchodzimy na wodę, nawet jeśli jest minus 10 stopni. Proszę sobie wyobrazić sytuację, jak lodowata woda chlapie po twarzy. Trzeba kochać kajaki, żeby pływać na nich w zimie – tłumaczy Michał.
Na co dzień studiuje na krakowskim AWF. Dwa razy dziennie ma treningi. Pierwszy rano przed zajęciami, drugi zaraz po nich. Poranny trening odbywa się na wodzie, ten popołudniowy ma charakter wytrzymałościowy. Poza tym trzy razy w tygodniu trzeba odwiedzić siłownię. Oddech można złapać dopiero w niedzielę.
Wynagrodzeniem tej ciężkiej pracy są nie tylko sportowe osiągnięcia. Wyjazdy na mistrzostwa czy obozy to także szansa na zwiedzenie niemal całego świata. – To super opcja – przyznaje Michał. – Nie każdy nastoletni chłopak ma szansę odwiedzić Emiraty Arabskie, USA czy Australię. Poznanie nowych kultur to dla nas dodatkowe doświadczenie. Trenerzy na obozach często urozmaicają nam czas organizując wycieczki tak, żeby oderwać nas od codziennej harówki – mówi..
Pasją zaraża bliskich – na kajakach pływają jego młodszy brat i siostra.